niedziela, 6 września 2009

kolejne 18 urodziny

i znów minął rok... jaki był? w sumie... chyba nie najgorszy... chociaż czasem wolałabym żeby nie minął... bo rok temu miałam ojca, mój starszy syn pracował, młodszy się uczył, z exiem miałam dobry kontakt, moje włosy były piękną blond burzą loków, spędziłam urlop w Egipcie i miałam chyba mniej problemów z samą sobą... a dziś... dziś jestem półsierotą, starszy syn wyczynia cuda bo kolejny miesiąc nie pracuje, nie płaci rachunków i Bóg jeden wie z czego żyje, młodszy syn rozpoczął po raz kolejny naukę w 1 klasie liceum (tym razem zaocznym bo na dzienne jest za stary), exio się burzy i jeży (ale na tę chorobę nie ma leku), dziś zrobiłam kolejne jasne pasemka na moich prawie prostych ze stresu włosach i żeby ukryć te siwe... a urlop... spędziłam w pięknym miejscu ze wspaniałą pogodą i czasem na oddech od zagonionego świata... i mimo wszystko jestem szczęśliwa... w radiu właśnie leci ... czy warto było starać się jak ja, czy mogę odejść sobie już bez żalu jeeee.... a ja siedzę i robię rachunek sumienia z minionego roku... i jakoś nie mam ochoty odchodzić do nikąd... bo przecież kiedyś musi być lepiej... może następne urodziny bedą weselsze... i jakiś palant na skypie nie będzie robił mi wyrzutów że nie chcę z nim gadać i że jestem egoistką bo chcę żyć dla siebie... i może pranie które zrobię nie będzie tak śmierdziało stęchlizną bo nie mam szafy w której mogłoby po wyschnięciu swobodnie wisieć tylko jest wepchnięte nogą na dno jedynej szafy w domu... i tak w ogóle może wreszcie uda mi się schudnąć bo mam dziś depresję ponieważ widziałam się z siostrą która znów schudła i wygląda jak laska a nie jak powiązana sznurkiem szynka... ech... życie... gdybyś dupę miało to bym cię w nią kopęła... chciałoby sie powiedzieć...
ale mam dzisiaj nastrój... mało urodzinowy... ale może pójdę do łóżka i zrobię renowację jakiejś kamieniczki w moim mieście... dawno tam nie zaglądałam... a chyba wypadałoby już posprzątać uliczki... posadzić nowe kwiaty, pomalować domy i zapytać tego pana w wielkim ciemnym domu czy niczego mu nie brak... lecę... żeby zdążyć przed snem...
dobranoc
:o)