poniedziałek, 6 lipca 2009

pier...ę to!

KURWAAAAA!!!!!!!!!!!!!! (przepraszam za słownictwo, zgodnie z teorią Johna Parkina przeklinanie jest niezłą formą zwalczania stresu).
no bo jak do jasnej anielki można odreagować totalny tumiwisizm mojego syna i wkurw...ce zachowanie "mojego" exia????
syn... po raz kolejny (drugi z rzędu) zawalił rok szkolny i znów nie zaliczył pierwszej klasy szkoły ponadgimnazjalnej bo... bo miał w dupie to co się do niego mówiło i oświadczył że "będzie uczył si e na własnych błędach". No szlak mnie trafia! po cholerę ja wydałam 2 tys na jego korepetycje? mogłam za to pojechać na tydzień do Egiptu i odstresować się na maxa! harowałam jak wół przy sprzątaniu służbowego mieszkania po jakiejś pindzie która zostawiała porozpierniczane waciki po całej chałupie... ale ok... dorabiałam bo miałam nadzieje że jak będe płaciła za korki z matmy i fizy to zaliczy rok, poczuje sie pewniej i będzie chciał się uczyć... i .... i gówno! jedno wielkie gówno! znowu nie zdał... nawet nie raczył odebrać świadectwa... i luzik! teraz jeździ sobie na wowerku i bimba... Bóg jeden wie co zamierza dalej robić... ponieważ 18 lat kończy w listopadzie to ma jeszcze 3 miesiące pewnych alimentów a potem? a potem HGW! do wieczorówki nie zamierza pójść bo to strata czasu, bo wieczory zawalone, bo z kumplami nie ma czasu pobyć, bo... bo... bo.... bo nie... a do zaocznej... w sumie zaoczne są tylko ogólniaki więc... nie wiadomo czy mu się zechce... a poza tym... trzeba by tam pojechać, zorientowac się, zawieźć jakieś papiery... a komu się teraz chce? teraz są wakacje! luz! laba! lato! olewka totalna! tylko że to na krótką metę bo wakacje za chwilę się skończą a w szkołach już nie będzie miejsca... i co dalej? on NIE WIE... proste... najłatwiej powiedzieć "nie wiem" a potem mieć wonty do decyzji podjętych bez jego udziału... tak jak było do tej pory... to jakiś chory film... poza tym wymyślił sobie, że do ojca to on pojedzie tylko na 2 tygodnie do pracy (bo do ojca na wakacje to się jedzie do roboty a nie odpocząć i pobyć trochę ze starym) a nie jak co roku na cały miesiąc bo potem to on, biedak ma tylko miesiąc wakacji i w sumie to się kumplami nie nacieszy... ale tym razem... DUPA! wielka dupa! bo ojciec powiedział NIE... nie chce go u siebie , bo twierdzi że wakacje to maja ci, co do szkoły chodzą a on... on nie zaliczył ani jednej klasy od dwóch lat więc wakacji też nie ma... pomijam fakt że za "zło całego świata" exio obwinia oczywiście MNIE... no bo kogusz to innego mógłby? prawda? że zaniedbałam dzieciaka, że wyganiam go na miesiąc do ojca bo sama chcę mieć miesiąc świętego spokoju (a tak! właśnie że chcę, bo mi się należy!), że w końcu mogłam tak dobrze pilnować jego szkoły jak pilnuję jego wakacji i takie tam różne pierdoły i niedorzeczności... jednymi słowy - nasłuchałam się jeszcze... a ja ? ja do jasnej cholery też mam swoją wytrzymałość! i powoli zaczynam pękać... bo co ja jestem kurde? maszynka do robienia kasy? prania? gotowania? sprzątania? zmywania? nie! nie dam rady! samochód mi szwankuje (muszę wydać kasę na mechanika), zdrowie mi trochę siada (powinnam odpocząć), znów przytyłam (nie mam czasu na porządną dietę), włosy i paznokcie mi się sypią jak nigdy dotąd, wyglądają jak ogryzione- fuj! (muszę zacząć jeść jakieś minerały-kasa jest na to potrzebna), jestem jakaś szroziemista... brak słońca (wychodzi kuracja antybiotykowa na zapalenie krtani i zatok) , wzrok mi siada... muszę iść do okulisty i optyka... hehe ciekawe za co? i tak kamyczek do kamyczka i uzbiera się chiński mur nie do przejścia... Bogu dzięki że moja nowa "filozofia życia" daje mi chwilę wytchnienia bo inaczej mogło by być krucho... a tak, czasem wpadnę do "swojego miasta" i poprawię co nieco tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. nie wiem co z moim urlopem... termin zbliża się nieuchronnie a ja... nie mam pomysłu co robić... pieniądze skończą się w tym miesiącu szubciej bo mechanik weźmie sporo, muszę zrobić przegląd samochodu bo do dziś jest ważny, w sierpniu zapłacić OC... chyba nie chcę tego urlopu... a możne wziąć jakąś pożyczkę i uciec choćby na tydzień gdzieś daleko? ale sama? i co ja tam będę robić? eee... nie wiem... na razie o tym nie myślę... żeby się nie dołować... a tak poza tym to hrabia syn młodszy właśnie wyruszył na swoim super rowerku zawieźć papiery do nowej szkoły... ciekawe czy tam dotrze... exiowi napisałam żeby się w dupę pocałował i do mnie nie odzywał a ja sama... pójde napić się ciepłego mleka i może zjem kawałek czekolady (dieta!) bo tak na prawdę... zgodnie ze wspomnianą teorią Parkina powinnam powiedzieć "PIER...Ę TO!!!" i żyć dla siebie...
"To decyzja o nieprzejmowaniu się. A więc co kryje się za tym podejściem? Prawdopodobnie wszystkich nas pochłaniają próby znalezienia sensu życia, podczas gdy powinniśmy zrezygnować z tych poszukiwań i dostrzec, że to, co mamy przed sobą, jest po prostu wspaniałe. Nie musisz postanawiać, że ”się zmienisz”, nie musisz bez końca analizować swoich ”problemów”, nie musisz być “lepszy”. Jesteś wystarczająco dobry. Nawet jeśli twój mózg mówi ci, że jest inaczej."
cytat z http://www.gazeta.uzetka.pl/index.php5?name=newsy&id=1912

więc zakładam kalosze i biorę mój super parasol który ochroni mnie przed deszczem złych myśli i zdarzeń i ruszam w świat... po raz kolejny żyć dla siebie...